
|
Aniela, jak to Aniela
- walnęła na forum że jest koń,
oczywiście biedny, bo połamany i wymaga natychmiastowej pomocy.
O rany,
pomyślałem, przecież koń to duże zwierzę, nie takie dużej jak wielbłąd
:-)) ale jednak. No i ... odpisałem.
Teraz jestem szczęśliwym
opiekunem konia Artka, który 3 lata temu złamał nogę. Jest wspaniałym
rozmówcą na tematy spożywcze (marchew, jabłka, łakocie) przytulastym
ogromnie futrzakiem, pełnym zrozumienia dla moich sztucznych nóg (dzięki
Artek!!!). Szkoda, że nie widzieliście jak przerażony nagłym odgłosem
stanął dęba na wprost mnie - będąc na spacerze i na "smyczy" - spojrzał mi w oczy
"No i co
robimy?" a ja na to: nic, stary, tylko spokojnie, bo jak mnie pociągniesz
po padoku to kiepsko będzie ze mną! Artuś opadł na cztery łapy,
podszedł i szturchnął mnie łbem pt. "Przepraszam, no to co,
idziemy dalej?"
|
Niedawno wiedziałem o koniach tyle, co w
encyklopedii przedwojennej napisano, a teraz? hoho! Wiem nawet co to kartan! Zawodowo (Ech!) zajmuje się ratowaniem i składaniem do kupy
powypadkowych zwierzaków i jako Manager w amerykańskiej firmie pracuje
na wysokich obrotach. Za nic na świecie nie zrezygnował bym jednak
z pomocy zwierzakom i opieki nad Artkiem, który wymaga czasochłonnej
troski (opatrunki, okłady, etc.) Tak to człowiek po świecie chodzi a
los daje szansę na zrobienie czegoś sensownego.
Druid
|